Zwalcz nałóg szukania akceptacji – część 1.

Joyce Meyer

Zwalcz nałóg szukania akceptacji

Czy żyjesz z ciężarem winy i potępienia… czujesz, że łamiesz prawo, jesteś niegodny i niepewny? Czy jesteś osobą, która zawsze zabiega o akceptację innych, stara się do nich dopasować? Jeśli odpowiedź na którekolwiek z tych pytań brzmi „tak”, to wiedz, że Bóg chce pomóc ci uwolnić się od tych uczuć. Dlaczego? Ponieważ nie tylko wpływają na twoje relacje z ludźmi, ale także na twoje życie modlitewne i pomyślność w życiu. I mogę stwierdzić na podstawie własnego doświadczenia, że okradają cię z radości i pokoju – a to nie jest Bożą wolą dla ciebie czy każdego innego człowieka…

Wierzę, że szczególnie dwie rzeczy rodzą pragnienie szukania aprobaty wśród ludzi: rany emocjonalne i wpadnięcie w otchłań użalania się nad sobą.

Rany, które się nie goją
Wychowywałam się w środowisku patologicznym, byłam wykorzystywana seksualnie i emocjonalnie, dlatego też sądziłam, że moich ran nie da się zaleczyć. Co gorsze, obraz mojego ziemskiego ojca przełożył się na obraz Boga, i byłam pewna, że Jego oczekiwań również nie będę w stanie spełnić.

Jeśli zostałeś skrzywdzony i zraniony przez ludzi, których trudno było zadowolić, możesz sądzić, że z Bogiem będzie podobnie. Ale On nie jest taki! Wcale nie jest trudno sprawić Bogu radość – jest to prostsze, niż nam się zdaje. On się cieszy, gdy widzi prostą, szczerą, dziecięcą wiarę. Wie, że nie zawsze będziemy zachowywać się doskonale, i dlatego posłał na świat Jezusa, aby zapłacił za nasze błędy i pomyłki.

Bóg nie robi problemu, wiedząc o naszych brakach; to my robimy z tego problem. Często nie potrafimy przyznać się przed sobą lub innymi ludźmi, że nie jesteśmy idealni.

Pamiętaj, że Boga nie zaskakują twoje niezdolności, niedoskonałości i błędy. On wiedział o tobie wszystko, zanim cię wybrał na Swoje dziecko.

Kiedy zrozumiemy, w jaki sposób Bóg nas widzi przez Chrystusa, nauczymy się nie przejmować tym, co myślą o nas ludzie, i przestaniemy mieć o sobie tak złe zdanie. Nie musisz być uzależniony od akceptacji ludzi, ponieważ sam Bóg Ciebie zaakceptował!

Użalanie się nad sobą: przeklinanie samego siebie
Kiedy żyjemy, by zadowalać innych, postrzegamy nasze słabości jako „przekleństwo”. Sądzimy, że w naszym życiu pewne rzeczy, z którymi po prostu nic nie możemy zrobić i w końcu upadniemy. Łatwo możemy zaobserwować, że ten sposób myślenia prowadzi do samospełniającej się przepowiedni.

Lecz istnieje na to prosta recepta: oddaj Bogu, nie tylko to, kim jesteś, ale przede wszystkim to, kim nie jesteś. Nietrudno jest zaoferować Mu własne atuty, ale powinniśmy także oddać Mu nasze słabości, ponieważ Jego siła przejawia się w naszych brakach.

Apostoł Paweł pisze w Koryntian 12: 9: „/Pan/ mi powiedział: Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali. Najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa”. Nie chowaj wszystkiego w sobie, lecz oddaj wszystko Bogu!

Przez wiele lat zmagałam się z poczuciem winy i potępienia… i czułam, że muszę „zapłacić” za grzechy, myśląc o sobie źle. Jeśli to był „mały” grzech, czułam się źle może przez kilka dni. Jeśli jednak naprawdę zawaliłam, wysyłałam się na dwutygodniową „karę” życia w poczuciu winy.

Podczas jednego z takich szczególnie złych epizodów Pan przemówił do mojego serca. Zapytał: „Joyce, czy wierzysz, że krew Mojego Syna zapłaciła za twoje grzechy?”. Odpowiedziałam: „Tak, wiem to”. On odrzekł: „Cóż, skoro planujesz przyjąć moje przebaczenie za dwa tygodnie, dlaczego nie przyjmiesz go teraz i nie zaczniesz już teraz żyć godnie i cieszyć się życiem?”.

Zrozumiałam, że poczucie winy z powodu słabości nie pomaga absolutnie w niczym! Nie wierzę też, że muszę dorzucać samopotępienie do ofiary Jezusa. Jego ofiara była pełna i doskonała – żaden z moich czynów nie udoskonali tego, co On już zrobił.

Przeczytaj część 2

Facebook icon Twitter icon Instagram icon Pinterest icon Google+ icon YouTube icon LinkedIn icon Contact icon