Jak się podnieść po doznanym rozczarowaniu

Joyce Meyer

Jak się podnieść po doznanym rozczarowaniu

Każdy z nas raz na jakiś czas traci siły – nie tylko fizyczne, ale i emocjonalne. Niestety, jeśli chodzi o branie się w garść, to łatwiej o tym mówić, a trudniej wykonać. Nie potrzeba żadnego szczególnego talentu, żeby się poddać albo położyć na bocznym torze drogi swojego życia i powiedzieć: „Rezygnuję!”. W rzeczywistości droga prowadząca do chronicznego zniechęcenia, poczucia beznadziejności i desperacji często brukowana jest zwykłymi, szarymi dniami, które są pełne niewielkich, zwyczajnych rozczarowań. Zgodnie ze słownikiem Webstera, słowo „rozczarowanie” oznacza: „uczucie niespełnionych nadziei, pragnień lub oczekiwań”. Innymi słowy, kiedy nastawiamy się, że coś się wydarzy, a ta nadzieja nie zostaje spełniona, odczuwamy rozczarowanie. Czujemy się zawiedzieni albo zdradzeni.

Spójrzmy prawdzie w oczy: nikt z nas nie dojdzie w życiu do miejsca, w którym nie będą go spotykać już żadne rozczarowania. Nie możemy oczekiwać, że będziemy wolni od wszelkich niedogodności. Rozczarowanie to nieunikniona część życia, z którą będziemy musieli sobie radzić. Jeśli się tego nie naczymy, to nigdy nie opuści nas zniechęcenie, a nawet spustoszenie. Ludzie zbyt często kończą w stanie totalnego załamania i nie wiedzą, jak to tego doszło. Wydaje im się, że wszystko szło świetnie, a teraz upadli w dół i nie potrafią wskazać powodu. Wielu nie zdaje sobie sprawy, że ich problem mógł mieć początek dawno temu, że wziął się ze zwykłego rozczarowania, które nie zostało przeanalizowane i zażegnane.

Największe zranienia nie biorą się tylko z olbrzymich rozczarowań, takich jak sytuacja, w której nie udaje nam się dostać wymarzonej pracy albo brak upragnionego awansu. Głębokie krzywdy emocjonalne mogą rodzić się z serii drobnych irytacji i frustracji. Dlatego musimy wiedzieć, jak radzić sobie z tymi niewielkimi, codziennymi rozczarowaniami, i patrzeć na nie z odpowiedniej perspektywy. W innym wypadku mogą wymknąć się spod kontroli i urosnąć do potężnych rozmiarów. Na przykład, wyobraź sobie, że już od rana wszystko wymyka ci się spod kontroli. Wstajesz za późno, a po drodze do pracy utykasz w niespodziewanym korku i twoje spóźnienie narasta. Kiedy w końcu docierasz na miejsce, dowiadujesz się, że któryś z pracowników plotkował na twój temat. Chcąc się uspokoić, robisz sobie kawę, ale oblewasz się nią, sprawiając, że sprawy przybierają jeszcze gorszy obrót, ponieważ czeka cię ważne spotkanie z szefem, a ty nie masz czasu, żeby się przebrać!

Wszystkie te drobnostki z osobna są po prostu denerwujące, ale kiedy zwalą się na kupę, stają się wręcz nieznośne. Na dodatek niemal w tym samym czasie dostajesz wyniki badań od lekarza, o które się modliłeś, ale nie są one takie, jak byś chciał. Wisienką na torcie jest telefon od twojej drugiej połowy, która grozi, że zerwie zaręczyny, mimo że rozesłaliście już zaproszenia ślubne! Jak zareagujesz na coś takiego? Zachowasz pełnię wiary, czy wypełni cię lęk i znajdziesz się na prostej drodze do poczucia beznadziei i rozpaczy?

Co robisz, kiedy czujesz zbliżające się rozczarowanie? Kiedy zaczyna ci ciążyć niczym kamień, możesz pozwolić, by ściągało cię w dół aż do zniechęcenia a nawet totalnej dewastacji, albo posłużyć się nim jako jednym z kamieni węgielnych do zbudowania czegoś dobrego. Naucz się dostosowywać do okoliczności i korygować swoją postawę. Możesz tego dokonać! Mierz się z rozczarowaniem, kiedy tylko się pojawi i prędko ukierunkowuj się na poprawianie sytuacji. Bóg przygotował dla ciebie lepsze rzeczy i wesprze cię. W Liście do Hebrajczyków 13: 5 (BW) mówi: „Nie porzucę cię ani cię nie opuszczę”.

Zamiast skupiać się na swoich problemach i ulegać zniechęceniu, skup swoją uwagę na Bogu i zacznij rozważać nad obietnicami, jakie ci złożył. Możesz upaść, ale nie musisz pozostawać na dnie. Bóg jest gotowy, chętny i zdolny do tego, by cię podźwignąć.

Facebook icon Twitter icon Instagram icon Pinterest icon Google+ icon YouTube icon LinkedIn icon Contact icon